niedziela, 29 grudnia 2013

ROZDZIAŁ V

Powinnaś śpiewać. Masz fajną chrypę, gdy myślisz, że nikt Cię nie słyszy. Ja słyszałem. Czasami. Często. Teraz wcale. Wyobrażam sobie twój głos w piosence Grega Laswella. Jakiejkolwiek. Uwielbiasz go. Albo uwielbiałaś. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego. Jego piosenki były mdłe, nijakie. . A jednak włączam je uparcie i słucham. Bo jakoś tak przypominają mi, że istniałaś wbrew wszystkiemu. I byłaś ostoją. Taką latarnią morską, od której biło jasne światło. Bo zawsze promieniałaś, można było powierzyć Ci największe nawet sekrety. Milczałaś wtedy jak grób. Zawsze witałaś strudzonych wędrowców, którzy zmęczeni i przemoknięci do suchej nitki, lecieli do Ciebie jak ćmy. Byli Tobą zaślepieni. Oczarowani. Bo byłaś wyjątkowa. Jesteś. Nie oceniałaś ludzi po tym, co sobą prezentowali przy pierwszym spotkaniu. Gdyby tak było, pewnie nigdy byśmy się nie poznali tak dobrze, jak znamy się teraz. Znaliśmy. Teraz Cię nie ma. Znalazłaś sobie inną przystań, przeniosłaś swoje życie. Sama powiedziałaś, że potrzebujesz zmian. Potrzebowałaś. Dusiłaś się w ogromie tej wolnej przestrzeni. Nie byłaś stąd. Często to powtarzałaś. A jednak myślę, że byłaś. Wciąż jesteś. Są miejsca na tym świecie, które masz w myślach i sercu do końca życia. Wiem, że to miasto było dla Ciebie takim miejscem. Nie widziałem, gdy wyjeżdżałaś, ale jestem pewien, że miałaś wtedy łzy w oczach i bałaś się, że nie zdążysz tu wrócić przed śmiercią. Zawsze tego się bałaś. Wiedziałem o tym. Wiem nadal. Nie pozwoliłaś mi do siebie pisać. Łamię zasady. Znowu. Nie widziałem Cię od roku. Czy to nie odpowiedni moment na zakończenie tej dziecinady? Dorośli ludzie nie bawią się w tej sposób, Lili. Ale mam wrażenie, że ty nigdy nie dorośniesz. To w Tobie... lubiłem. Lubiłem i lubię nadal. Bo byłaś jesteś pełna sprzeczności. Ale innej Ciebie nie chciałem znać. Nie było innej wersji Ciebie.

K.
***
Błędy kosztują. Nie da się ukryć ani stłamsić tego specyficznego faktu. Odkrywasz, że żadne wyimaginowane supermoce Małgosi nie zdołały przenieść Cię w czasie ani przestrzeni. Bo magia nie istnieje. To dobre wytłumaczenie- dla Ciebie. Małgosia wierzy w magię osób i rzeczy całym swoim małym serduszkiem. Śpi rozwalona na całym twoim łóżku, które i bez tego jest niewielkich rozmiarów. Takie łóżko polowe. Składane, byle jakie, tymczasowe. A jednak śpisz już na nim rok i nieprędko coś się w tej kwestii zmieni. Małgosia śpi na nim, chociaż sama ma dwa razy większe i sto razy wygodniejsze. Śpi tu dlatego, że po roku to łóżko nadal jest dla niej nowością, a starsza siostra niespodziewanym, ale najbardziej oczekiwanym gościem w tym mieszkaniu.
- Jest 6:00 – mruczysz, usiłując usiąść na łóżku mimo tego, że jesteś przywalona połową czteroletniego dziecka, udającego, że śpi jak zabite. Małgosia uśmiecha się przekornie, gdy potrząsasz jej ramieniem, próbując obudzić – Do przedszkola, leniu.
Marudzi, kładąc się w miejsce, z którego dopiero ją podniosłaś. Tyle w tym zacięcia, że machasz na nią ręką i wyślizgujesz się z pościeli.
- Nie trzeba było oglądać filmów do późna – rzucasz na koniec i wychodzisz z pokoiku. W myślach odliczasz tylko do momentu, kiedy dobiegną stamtąd tłumione trzaski, a Gosia będzie kicać jak wariat po łóżku w tę i z powrotem. Tak się w końcu dzieje. Od kilku miesięcy dzieje się dokładnie to samo – mała oswoiła się z nowym człowiekiem w domu, ty odnalazłaś się we Wrocławiu. Rutyna Cię męczy. Nie żebyś była osobą nieustannie potrzebującą rozrywek, ale kiedy poprzedni i następny dzień są identyczne, tylko Małgosia trzyma Cię przy jako takiej normalności. 
Małą odprowadzasz do przedszkola, sama wpadasz do biura, w którym pracuje mama. Podrzucasz śniadanie, robisz sobie kawę w biurowym korytarzu, wychodzisz na autobus o 7:45 i jedziesz do swojej pracy. Pracujesz do 15:05, ze swojej pracy jedziesz do pracy Gabriela, który przekazuje Ci zakupy. Odbierasz Gosię od cioci, która odebrała ją z przedszkola, jedziesz do domu, robisz obiadokolację, mama wraca z konferencji, od razu idzie spać, bo o 20 znowu zaczyna swoją zmianę. Gabriel o 19:30 mija się z mamą w drzwiach, przez jakiś czas bawi się z Małgosią, potem zaszywa się w sypialni i nie widzisz go do następnego dnia o 15:05. Zastanawiasz się, jak oni żyli bez Ciebie.
- A czemu nie schowasz tej torby? – pytanie dobiega znad gry planszowej, a oczy Gosi skierowane są na nie do końca rozpakowaną torbę, stojącą w kącie pokoiku od roku. Nigdy nie miałaś w zwyczaju zawracania sobie głowy sprawami tak przyziemnymi. Szczególnie gdy dziwnym trafem wiązały się one z bolesną przeszłością.
- Może będę musiała wyjechać – uśmiechasz się, trochę prowokując uczucia Małgosi.
- Zostajesz na zawsze! – przechodzi na czworaka po planszy, rozrzucając pionki i przylega do Ciebie, zarzucając Ci małe rączki na szyję. Wierzysz jej w tym i każdym następnym momencie. Teraz nie potrafiłabyś ich opuścić, nawet ceną własnego szczęścia. Wreszcie czujesz, że masz prawdziwy dom, który nie jest wyłącznie budynkiem, ale jednocześnie rodziną. Bo nie zawsze tak było.

***
- Wcale bym się nie obraził, gdybyś łaskawie zerwał swoje cztery litery z łóżka. Naprawdę.
- Daj spokój. Jest brzydka pogoda.
- Odkąd znowu tu mieszkasz nie możesz się ani trochę ogarnąć. WSTAŃ i idziemy.
- A tak właściwie, to gdzie my idziemy, co?
- Idziemy z chłopakami połazić po górach. Planujemy to od miesiąca, ale ty oczywiście urwałeś się z choinki i nie wiesz o co chodzi, bo po co?
- Przest...
- Po co gdziekolwiek iść, kiedy nie ma takiego obowiązku? Lepiej siedzieć i rozpamiętywać. Jakbyś nie MUSIAŁ to by Cię nikt na zawodach nie widział. Chodzisz, bo musisz. Żyjesz, bo musisz. Ćwiczysz, bo musisz. Ale tego co nie musisz, to nie robisz, bo po co?!
- Nie nakręcaj się tak, Jezu. Pójdę.
- Jak masz z łaski iść to lepiej nie idź. Gnij w domu i wzdychaj. 
- Pójdę, bo chcę!
- Filozof pieprzony – rozbrzmiewa, chociaż jest dodane półgłosem.

***
I tak to wygląda, tak się układa, myślałam, żeby połączyć ten rozdział z kolejnym, bo ten niestety wygląda mizernie, ale zakładając, że następny rozdział ma co innego na myśli, to by nie miało najmniejszego sensu.
Z ostatniej chwili wiadomość- wczoraj ruszyłam coś nowego i bardzo prawdopodobne, że zaraz po epilogu tego opowiadania, wystartuję z kolejnym♥

Szczęśliwego Nowego Roku!
Dużo weny, uśmiechu, szczęścia, zdrowia i spełniania marzeń♥

I niech nam ładnie skaczą.

5 komentarzy:

  1. Wcale nie wygląda mizernie! Jest świetny. Piszesz świetnie i mimo że jestem tu tak krótko, to jestem wielką fanką.
    Cała aura tajemniczości, te wszystkie niedopowiedzenia sprawiają, że długo po przeczytaniu jeszcze się o tym myśli dalej.

    I więcej o Krzyśku w końcu. Bo K. to Krzysiek, prawda? A ten dialog filozoficzny o chodzeniu i mysleniu jest najlepszy. Oj, już czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, narzekasz, nie jest mizernie, jest dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja sobie w ogóle nie wyobrażam, jak można tak żyć, że robi się tylko rzeczy absolutnie niezbędne i konieczne. Na 'muszeniu' nie można zbudować życia, bo w nim trzeba też chcieć i nie chcieć, kochać i nienawidzić, zrywać się z łóżka o czwartej, żeby zobaczyć wschód słońca i kłaść się spać o trzeciej, żeby obejrzeć do końca jakiś durny film, którego jednak nie wypada zostawić niedokończonego.
    Kimkolwiek ten człowiek jest, powinien się cieszyć, że ma takich znajomych, którzy w imię wyższego dobra są w stanie kopnąć go nawet w tyłek. Niech z nim idą w te góry, choćby i nawet musieli go ciągnąć na łańcuchu.
    Wiadomość z chwili ostatniej cieszy mnie strasznie! I myślę, że mogę juz, tak na dobry początek, zaserduszkować, a więc: ♥♥♥
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz już wiem jak czytelnik irytuje się, kiedy nie potrafi rozwiązać jakieś zagadki. Przebijasz mnie w tej kwestii bez dwóch zdań, bo mimo iż to piąty rozdział to ja nadal niewiele wiem, wprowadzasz taką aurę tajemniczości, że czuję się jak dziecko we mgle. Irytuje mnie to i jednocześnie fascynuje, a fascynacja ta sprawia, że nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Zastanawia mnie ostatni fragment zwłaszcza ten o rozpamiętywaniu. Jestem bardzo ciekawa co też takiego rozpamiętuje ów bohater, no i przede wszystkim kto to taki?
    Pozdrawiam i w Nowym Roku życzę więcej wiary w siebie.Takiej jaką mają w ciebie Twoi czytelnicy :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja standardowo spóźniona, głodna i nie śpiąca po nocach.
    Kłaniam się i nie wiem, co powiedzieć.
    Jesteś najlepsza.

    OdpowiedzUsuń