niedziela, 8 grudnia 2013

ROZDZIAŁ III

Nie bój się
Swoich myśli.
Powinieneś stawić opór,
Trwać w tym, w co wierzysz.
I dzisiejszej nocy możemy szczerze powiedzieć,
Że razem jesteśmy niezwyciężeni.

Muse~ Invincible (tłum.)

Rodzina, która przyjechała na zaręczyny, spędziła całą noc w szpitalu w Krakowie. Ty spędziłaś tam trzy tygodnie, przez który to czas na zmianę trułaś się wszystkim, co było pod ręką i rzygałaś tym, czego się nałykałaś. Krzyśka nie chciałaś widzieć. Dopiero w tamtej chwili potrafiłaś tak bardzo szanować swoją matkę za to, co znosiła przez długie lata i za to, co zrobiła, żeby Cię przed tym uchronić. To było jednak zbyt mało. Zrobiłaś dwa zamachy na swoje życie. Każdy z nich odcisnął piętno na twojej psychice, żaden na ciele. Nie mogłaś żyć ze świadomością, że gdyby nie te prochy, które kradłaś innym pacjentom, pewnie byłabyś w ciąży ze swoim ojcem. Jedyny moment, kiedy straciłaś kontrolę i wyrzekłaś się wpajanych od dzieciństwa zasad moralnych. Przez miesiąc nie spałaś wcale. Przez miesiąc i kilka dni, kiedy w końcu Cię uśpili. Właściwie sama się uśpiłaś. I od tamtej pory usypiałaś się regularnie. 
Z Krzyśkiem zerwałaś, gdy tylko odzyskałaś mowę. Policja zabrała głos w twojej sprawie, nieco naginając prawdę i unikając raczej tematu gwałtu. Byłaś im za to w jakiś niepojęty sposób wdzięczna. Od tamtej pory zapomniałaś co to zaufanie i bezpieczeństwo. A potem było gorzej.
Zabrali Cię do Wrocławia. Wydzielali leki, pilnowali dzień i noc, a ty wciąż wariowałaś. Był czas, kiedy nie mówiłaś zupełnie nic, był też czas, kiedy bez przerwy coś krzyczałaś. Bali się o Ciebie. Jeżeli przyszłość miała tak wyglądać, na pewno żałowali, że nie zostałaś w szpitalu.  
- Męczy się z nami – to był szept Gabriela, przekonywał mamę do odstawienia Cię do szpitala. Myśleli, że ich nie słyszysz, gdy szeptali w kuchni za zamkniętymi drzwiami. Słyszałaś doskonale każdy szmer, najmniejszy szelest. 
- To moje dziecko – mama wtedy łkała i chciałaś wstać, żeby ją pocieszyć, ale nie miałaś siły. Spróbowałaś się nawet dźwignąć, ale opadłaś z powrotem na łóżko. Przez to ominęła Cię najciekawsza część rozmowy. Gdy znowu zdążyłaś się wsłuchać, Gabriel kończył mówić:
-... i ja to rozumiem. Jeżeli mówisz, że damy radę, to damy. Niezależnie od tego, co się wydarzy. W końcu jesteśmy rodziną – ale nie byliście. Wtedy, ani przez następne miesiące, chociaż oni zachowywali się jak rodzina, ty do tej rodziny nie należałaś. Miałaś obrzydliwego ojca i matkę, która ułożyła sobie życie z innym facetem. Chciałaś zapomnieć. Chciałaś targnąć się na własne życie trzeci raz, bo do trzech razy sztuka, ale nie potrafiłaś o tym nawet pomyśleć.
- A ciemu płacieś? – zza brzegu łóżka wyjrzały duże, wyłupiaste, brązowe oczy odważnie lustrujące twoją twarz i całą sylwetkę. Pękła jakaś bariera, nie potrafiłaś określić jaka – Ciemu płacieś?


Obserwując czyjeś nieszczęścia, 
ot tak bezinteresownie.
Można dostrzec, jak milion bezdomnych ludzi,
moknie w deszczu.

Możesz o tym wyczytać,
oburzyć się.
albo zmienić kanał,
przerzucić stronę.

To czyjś problem,
Nie twój, nie!
Możesz spróbować zapomnieć.
Zamknij oczy...

Matt Pokora~ Through the eyes  (tłum.)

Desperacja popycha Cię do przodu. Z trudem łapiesz hausty powietrza. Wizja strachu przeraża Cię bardziej niż sam strach skumulowany w kącie twojej głowy. Serce pompuje krew z niewyobrażalną siłą. Zasługujesz na to wszystko. Na ten ból głowy, który sprawia, że nie potrafisz otworzyć oczu i nogi uginają się przy każdym kroku. Właściwie nie wiesz, dlaczego to robisz, może dlatego, że nie możesz wytrzymać tej przytłaczającej samotności, świadomości, że nie dajesz sobie już rady i nie panujesz na swoim życiem. W takiej sytuacji nigdy jeszcze nie byłaś. 
Dajesz sobie moment na wyciszenie. Klękasz na brązowych płytkach w plamki, zarówno kolana, jak i skarpetki zanurzając w kilku milimetrach lodowatej, deszczowej wody. Dociera do Ciebie jeden jedyny bodziec zewnętrzny- wilgotne od zacinającego deszczu ubranie, wystawione na działanie wiatru sprawia, że jest Ci zimno. A może to zimno promieniuje z twojego serca? Tego nie wiesz. Nie myślisz o tym. Delektujesz się myślą, że serce uspokaja powoli swój rytm. Jedyna dobra nowina dzisiejszego dnia. Nie ma nic gorszego niż bezsilność, ale niesamowitą sprawą okazuje się świadomość, że na tym mokrym balkonie wcale nie jesteś bezsilna i zaczynasz widzieć coś, co da Ci kiedyś siłę żeby wstać i iść. Echem niesie się słaby pomruk burzy zmierzającej na południe. Grymas podobny do uśmiechu wykrzywia twoją twarz. Niesamowite jak długo potrafiłaś ukryć swój lęk. 
Spoglądasz w dół. Pod balkonem kłębi się tłum różnobarwnych parasoli. Odzyskujesz kontrolę, wstajesz drżąc i opierasz się o srebrną balustradę balkonową. Wyglądasz jakbyś postradała rozum. W kieszeni wibruje Ci telefon. Nie odbierasz go. Rozkoszujesz się zapachem deszczu, przed którym ludzie umykają, kryjąc się w byle zaułkach. Gubisz się we własnych myślach, raz wracając do niego, innym razem przecząc przeszłości. 
- To nie koniec – mówisz sobie, gdy za drzwiami balkonowymi miga mała sylwetka Małgosi. Spoglądasz jeszcze raz w dół, gdzie spacerują już tylko dwa parasole. Woda cieknie z kosmyków twoich włosów. Przecierasz twarz mokrą dłonią, puszczasz balustradę i wracasz do środka. Nie dasz się stłamsić. Nie możesz zostać pokonana przez wytwory własnej wyobraźni. Zbyt wiele sił straciłaś w walce z wiatrakami, w zależności, gdzie nic nie mogło pójść dobrze. Wiara doprowadziła Cię na skraj szaleństwa. Wracasz.

***
Czy mógłby wygrać Polak? Proszę!
*EDIT: Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, proszę o pozostawienie pod tym postem jakichś namiarów na siebie♥
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Sprawiasz,że mój mózg wskakuje na najwyższe obroty i doprawdy nie wiem, czy mam ci być za to wdzięczna, czy nie:D Z jednej strony strasznie mnie denerwuje fakt, że czytam i czytam, a wciąż nie jestem w stanie złożyć tych wszystkich faktów do kupy, ale z drugiej kto wie- może to zmobilizuje mnie do podjęcia jakiejś większej aktywności umysłowej jeszcze tego wieczoru. A byłoby to wskazane, gdyż stwierdzam zajęcia jutro;D
    Strzelam, że Małgosia to dziecko.Czyje? Nie mam pojęcia. Nie ojca, bo tamtą ciążę usunęła. Może Krzyśka.A może jeszcze kogoś innego, kogo przedstawisz nam być może w przyszłości?
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I, oczywiście, informuj mnie wciąż, nic się w tej kwestii nie zmienia;D

      Usuń
  2. Zacznę od dupy strony, tak jakby.
    Bo chcę być informowana, esemesem, telefonem, na twitterze, listownie albo jak chcesz, namiary na mnie masz:D
    I tego.
    Szczęka mi opadła jeszcze bardziej, niż po poprzednim rozdziale. Aktualnie dynda się gdzieś w piwnicy, czyli dwa piętra pode mną. Kot się nią bawi.
    Tak standardowo u Ciebie nie do końca wiem, co się dzieje w głowie bohaterki (kajam się, ale nie zarejestrowałam, jak ma na imię). Nie ogarniam, co jeszcze wymyślisz.
    I jest mi z tym fantastycznie, bo kocham Twój styl pisania. I za każdym razem rozwalasz mnie na łopatki.
    I w ogóle Cię uwielbiam♥
    ja [where--the-wind-blows]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca wiem kim jest Małgosia, Gabriel i kobieta, która obiecała się jej pomóc. Ale być może jest to spowodowane tym iż, bardziej skupiłam się na problemach bohaterki. Te próby samobójcze z pewnością się powtórzą i boję się, że z którejś jej nie wyratują. Ona potrzebuje pomocy, a na razie nie widzę nikogo kto potrafiłby jej pomóc :-(
    Mocny rozdział, jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja przepraszam, że mnie nie było ostatnio tutaj, kajam się jak tylko mogę, zwłaszcza, że tu takie cudo powstaje. Bo inaczej nie można tego nazwać. Genialne!
    Historia ogólnie straszna. Ojciec, który nie zasługuje na tytuł ojca. Ani nawet na nazywanie go człowiekiem. Potworem, a i owszem. Jak można przez lata krzywdzić żonę i dziecko? Bić je? Gnębić psychicznie? Jak można zgwałcić własną córkę? W głowie mi się nie mieści, to naprawdę okropne i niewyobrażalne, ze na świecie są takie patologie.
    Historia straszna, ściskająca za serce, opowiedziana cudownymi słowami, w niepojęcie perfekcyjnym stylu. Uwielbiam sposób, w jaki używasz słów, całej tej formy opowiadania. Jesteś w tym niesamowita<3
    Ja chcę więcej i więcej <3

    OdpowiedzUsuń