O dożywotnim czekaniu na pobyt w szpitalu
A jeśli uważasz, że się mylę
To wszystko nigdy nie miało dla ciebie znaczenia
My Chemical Romance~ Disenchanted (tłum.)
To było tak naiwne. Tak proste. Tak łatwe do przewidzenia. Miał zbyt dobre serce. I chciał zrobić niespodziankę. Chciał zaprosić całą rodzinę, żeby podjąć najważniejszą decyzję w waszym życiu. Ta znajomość trwała od lat. I kłamstwo też trwało, ale jaki psychopata mógł wymyślić tak fatalny scenariusz? Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. Nikt, łącznie z Tobą. Prawdą jest, że całe lata na to czekałaś. Widziałaś, że w końcu przyjdzie taki dzień, kiedy coś w twoim życiu naprawdę się zmieni. I doczekałaś się, ale oczekiwałaś czegoś pozytywnego. Czegoś, co on planował, a co w rezultacie dziwnych, zaskakujących wydarzeń nigdy miało nie dojść do skutku.
W zasadzie nie było to kłamstwo, a zwyczajne niedomówienie. Pytania o ojca zawsze ignorowałaś i prosiłaś o zmianę tematu. On nigdy nie zmuszał do mówienia o sprawach, które były niewygodne. Temat ojca niewątpliwie był jedną z tych spraw.
- Zarezerwowałem stolik na dzisiejszy wieczór – podniosłaś głowę z poduszki, (bo właśnie w ten sposób zamierzałaś spędzić tę sobotę), napotykając roześmiane spojrzenie najbardziej uroczego faceta na świecie.
- Odwołaj – zawyrokowałaś, ponownie układając się przed laptopem.
- Nie mogę – mruknął tajemniczo
- Przełóż na jutro – odpowiedziałaś rozbawiona jego nieporadnością
- Powiedziałem, że nie mogę. To musi być dziś.
- A co takiego szczególnego jest DZIŚ? – przewróciłaś oczami
- Sobota
- Więc to nie rocznica. Poznaliśmy się we wtorek, pierwszy raz umówiliśmy w czwartek...
- Stop, stop – roześmiał się, już zupełnie wyluzowany – Chciałbym, żebyśmy poszli dziś.
- Poważnie, co takiego jest dziś, co nie mogłoby być jutro?
- Sobota – powtórzył
- Obiecaj mi coś.
- Co tylko chcesz
- To nie odbije się na mojej psychice dziś, w ciągu przyszłego roku ani następnych dziesięciu.
- Co ty masz dziś więcej do roboty?
- Serial. Myślałam, że obejrzę.
- Serial – przewrócił oczami – Jeśli dziś wieczorem pójdziemy do tej restauracyjki to ten serial będziesz sobie mogła przez resztę życia oglądać. Z małymi przerwami.
- Na co?
- Na mnie.
- Zobaczymy.
Mniej więcej wtedy, kiedy on wyszedł, ty wpadłaś na wspaniały pomysł. Milena musiała coś wiedzieć na ten temat. Kto jak kto, ale ona musiała. Była w końcu jego kuzynką. Twoją przyjaciółką, a właściwie waszą. I wiedziała o wszystkim, co się działo w tej części świata.
- Powiedz
- Nie mogę, naprawdę. Obiecałam to Krzysiowi.
- Milena, ja się domyślam. Powiedz tylko, czy to prawda.
- ...
- PRAWDA?
- ...
- Milenka.... Boże, prawda! Dlaczego nic nie mówisz?!
- Czekam.
- Na co? Pogratuluj mi chociaż. Pogratuluj!
Coś dziwnego stało się w jednej chwili. Telefon wypadł Ci z ręki, ale to był odruch bezwarunkowy. Drzwi wejściowe zgrzytnęły, chrupnęły i głucho uderzyły o ścianę. Przestałaś oddychać tylko dlatego, że na chwilę straciłaś zdolność racjonalnego myślenia. Ale było cicho. Nikt się nie ruszał, nikt nie hałasował. Byłaś pewna jednego, to nie Krzysiek wrócił. Podniosłaś telefon z ziemi, pożegnałaś się szybko z Mileną i wyjrzałaś z pokoju. Ruszyłaś powoli w stronę hallu. Nikogo nie było. Dziwne, ale naprawdę w mieszkaniu nie było nikogo oprócz Ciebie, a jeśli ktoś był... zwiałaś do łazienki. Natychmiast zaczęłaś wydzwaniać do Krzyśka. Nie odbierał. Jakiś cholerny zastój. Z pewnością prowadził. Nasłuchiwałaś kroków w przedpokoju z nadzieją, że tylko to sobie wyobraziłaś, a jeżeli to prawda, żeby było to tylko włamanie. Mogliby zabrać wszystkie drogocenne przedmioty, a Ciebie zostawić w spokoju.
- Lili – szorstki, ale rozbawiony głos. Jak z koszmaru – Lili, wiem, że tu jesteś.
Ktoś był w przedpokoju, przechadzał się pod drzwiami łazienki i bębnił w nie zapamiętale palcami. Siedziałaś za wanną z zamkniętymi oczami, modląc się w myślach, żeby to się skończyło. Nie znałaś tego głosu, nie znałaś jego właściciela, ale on najwyraźniej znał Ciebie.
- Kochanie, pamiętasz co się stało 18 lat temu?
Pamiętałaś.
***
Słabo, słabo, bo chyba wypadłam z formy.
Pozdrawiam!